Piractwo komputerowe a gospodarka
Wydawałoby się, że wpływ piractwa komputerowego (a więc praktyki określanej przez wielu prawników jako "kradzież") ma negatywny pływ na gospodarkę i jej rozwój. Takie stanowisko prezentuje wiele raportów i badań. Jednak pojawiają się także głosy odmienne.
Niektórzy twierdzą, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia", czyli w tym wypadku od tego, kto takie analizy zleca. Spróbujmy przyjrzeć się argumentom obu stron, by lepiej zrozumieć ten problem.
Szacuje się, że walka z nielegalnym wykorzystywaniem oprogramowania i danych (a więc zarówno korzystaniem z pirackich kopii, jak i ich wytwarzanie i sprzedawanie) pochłania ogromną część wydatków w branży IT, a co za tym idzie uniemożliwia stworzenie nowych miejsc pracy w tej sferze i ogranicza dochody. Szacunki dla Polski mówią, że obniżenie piractwa o 10 punktów procentowych mogłoby pozwolić na stworzenie niemal 2000 nowych miejsc pracy i wygenerowałoby wzrost PKB o ponad 3 miliardy złotych. Trudno nie docenić tak wielkich liczb. Warto zauważyć też zwiększone wpływy do budżetu państwa z tego tytułu, co powoduje, że ograniczenie obrotu nielegalnymi plikami leży także w interesie Skarbu Państwa. Dodatkowo, już poza sektorem IT, straty wynikającego z obecnego rozpowszechnienia piractwa dotykają dystrybutorów, transporterów i usługodawców.
Z drugiej strony padają argumenty o... przyspieszeniu gospodarki dzięki piractwu. Klient obejrzy film ściągnięty z internetu i zdecyduje się dzięki temu na zakup DVD, analogiczna sytuacja ma mieć miejsce z muzyką. Dodatkowo będzie chciał nabyć gadżety związane z określoną marką, której nie poznałby gdyby nie nielegalna kopia. Kolejnymi korzyściami dla gospodarki mają być większe wpływy dostawców łącz internetowych. Pobieranie dużej ilości nielegalnych plików wymaga szybszego dostępu do internetu – operator zarabia. Taka sama sytuacja występuje przy zestawach kina domowego czy odtwarzaczach MP3 (a teraz także telefonach komórkowych z wybudowaną tą funkcją).
Wreszcie sama walka z piractwem wzmaga innowacyjność. Nie tylko przygotowywanie coraz lepszych zabezpieczeń, ale wręcz nowe kanały dystrybucji (sprzedaż w internecie czy udostępnianie utworów muzycznych za cenę, którą ustala sam klient), co niewątpliwe odmieniło rynek. Trudno powiedzieć, która ze stron ma rację w tym sporze, prawda (jak zwykle) leży pewnie po środku. Zważenie wszystkich argumentów, przeliczenie ich na konkretne kwoty i znalezienie optymalnego rozwiązania wydaje się niezwykle trudne. Póki co tak piractwo, jak i walka z nim mają się dobrze. Notowane są spektakularne sukcesy wymiaru sprawiedliwości, a miliony plików są wciąż do nielegalnego pobrania z sieci.